< Cofnij

Już wkrótce SKN Toksykologii wraca do pracy!

A tymczasem na początek roku akademickiego zapraszamy do przeczytania krótkiego opisu historycznego zastosowania trucizn!

Rys historyczny wykorzystania trucizn opracowały Członkinie SKN Toksykologii - sekcja studentek AKS

28 października br. zapraszamy na spotkanie kół naukowych, gdzie będzie prezentowana nasza działalność!!!

  1. Trucizny na królewskich dworach.

Lęk przed trucizną był jednym z wielu aspektów życia na dworze królewskim w dawnych czasach, gdzie zazwyczaj towarzyszył politycznym intrygom i walkom o władzę. Często jednak, zamiast skutecznie chronić monarchów, nadmierna ostrożność i podejrzenia tylko nasilały atmosferę niepokoju i nieufności.

Monarchowie i członkowie ich dworów podejmowali skrajne środki ostrożności, aby uchronić się przed niebezpieczeństwem. Weźmy chociażby kwestię jedzenia. Podczas gdy obrazy królewskich uczt malują nam wizję obfitujących stołów pełnych najwyższej jakości potraw, rzeczywistość mogła być całkowicie odmienna.

Dania, przechodząc przez ceremonię testowania na każdym etapie podróży do króla, traciły swój pierwotny urok. Kiedy wreszcie docierały do królewskiej sali jadalnej, ich apetyczny wygląd był już tylko wspomnieniem. To, co miało być królewską ucztą, często kończyło się na zimnej potrawie, której wygląd bardziej przypominał psie śniadanie niż królewski bankiet.

Członkowie rodziny królewskiej żyli w stałym strachu przed zamachami na swoje życie, nie tylko poprzez zatrucie pokarmu, ale również przez kontakt z przedmiotami, które mogły być zatrute. Obawiali się, że trucizna mogłaby zostać nałożona na ubrania lub przedmioty codziennego użytku, a następnie przeniknąć do ciała przez skórę.

Służący musieli całować każdą powłokę i prześcieradło, wszystkie poduszki i koce, których dotykali, by udowodnić, że nie zaaplikowali na nie trucizny. 

Monarchowie mieli powody, by bać się morderstwa także z rąk własnych lekarzy. W roku 1613 Sir Thomas Overbury umarł w męczarniach, gdy doktor opłacony przez jego wrogów na dworze Jakuba I zrobił mu lewatywę z kwasu siarkowego.

Służba królewska nie bez przyczyny bardzo starannie pilnowała, aby uniknąć przypadkowego zatrucia lub nawet podejrzeń króla w tej sprawie. Gdyby król nagle doświadczył dolegliwości żołądkowych, mógłby to zinterpretować jako próbę zamachu na jego życie, co mogłoby prowadzić do drastycznych konsekwencji dla jego służby.

W takich sytuacjach, władca mógłby skazać każdego ze swoich sług na okrutne tortury, a pod wpływem takich cierpień nawet niewinna osoba przyznałaby się do każdej zbrodni.

 

Opracowano na podstawie książki: „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” E. Herman, Znak Horysont, Kraków 2019

https://twojahistoria.pl/2019/06/08/jak-renesansowi-wladcy-chronili-sie-przed-probami-otrucia/

https://kobieta.wp.pl/najslynniejsze-trucicielki-5982322860860033a

  1. Zabójcze piękno

W XVI wieku moda i piękno były często przedmiotem rygorystycznych standardów, które narzucały kobietom eksperymenty z kosmetykami i lekami, których składniki często były niebezpieczne dla zdrowia.

Elżbieta I, królowa Anglii, słynęła z białej i promiennej cery, którą zawdzięczała nie tylko zdrowemu trybowi życia, ale także stosowaniu kosmetyków zawierających toksyczne składniki. Dla wielu ówczesnych kobiet naśladowanie królowej było nie tylko modą, ale wręcz obowiązkiem.

Wśród tych niebezpiecznych kosmetyków popularnych w tamtych czasach były te oparte na ołowiu i arszeniku. Elżbieta stosowała pastę zawierającą biały ołów, ocet oraz czasem kwas arsenawy i węglan arsenu, która nadawała jej skórze niemal srebrzystą biel.

Mimo że taki makijaż zapewniał królowej niebiański blask, to równocześnie zatruwał jej organizm, prowadząc do utraty włosów, paraliżu mięśni i innych poważnych problemów zdrowotnych. Podobnie popularne były podkłady na bazie rtęci, które maskowały niedoskonałości skóry, ale mogły prowadzić do poważnych chorób, w tym raka i problemów z nerkami.

Inne niebezpieczne praktyki dotyczyły pielęgnacji włosów i brwi. Na przykład, aby uczynić brwi i rzęsy ciemniejszymi, kobiety stosowały olejek z antymonu lub grzebień zanurzony w occie, co również może prowadzić do zatruć i uszkodzeń skóry.

Ponadto, wiele kobiet pragnących gęstszych włosów stosowało mocz trzydziestoletniego mężczyzny, wierząc w jego magiczne właściwości, co mogło prowadzić do infekcji i innych powikłań.

Niebezpieczne składniki stosowane w kosmetykach nie tylko niszczyły zdrowie, ale często prowadziły do tragicznych skutków. Przykładem może być historia Marii, hrabiny Coventry, która zmarła młodo z powodu skutków stosowania toksycznych kosmetyków.

Ten przypadek był jednym z wielu, które pokazywały, że dążenie do ideału piękna mogło prowadzić do tragicznych konsekwencji.

Opracowano na podstawie książki: „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” E. Herman, Znak Horysont, Kraków 2019

https://viva.pl/ludzie/newsy/jakie-sekrety-skrywala-elzbieta-i-tudor-nie-chciala-wyjsc-za-maz-z-rudych-wlosow-zrobila-atut-138680-r1/

https://kobieceinspiracje.pl/129334,wysoka-cena-piekna-najbardziej-zabojcze-kosmetyki-w-historii.html

  1. Zabójcza medycyna (lewatywy z rtęci i szczurze bobki)

Na królewskich dworach, jak już wiemy, należało uważać na kosmetyki, jedzenie czy wszelkie przedmioty- wszystko mogło zostać zatrute. Jednak jak już dochodziło do zatruć czy zwyczajnej choroby nie można było ufać również lekarzom ani zalecanych przez nich specyfikom.

Leki podawane na dworach królewskich najczęściej zawierały ołów, rtęć, arsen, antymon, złoto i srebro. Im gorzej czuł się pacjent, tym więcej ciężkich metali musiał przyjąć, a po nich czuł się jeszcze gorzej. Wiele niewyjaśnionych królewskich chorób i zagadkowych objawów było spowodowane przez medykamenty, które miały leczyć.

Jedna z ówczesnych recept na wrzody skóry zawierała zalecenia, aby: „przyłożyć ołowianą płytkę przetartą żywym srebrem i za jego pomocą wybieloną”, czyli środek zawierający nie jedną, ale dwie trucizny.

Na grzybicę stosować należało maść z ołowiem i rtęcią, a na krosty i stany zapalne nakładano plastry ze srebrem, które miały łagodzić ból. Paracelsus zalecał, aby w wypryski i inne zmiany skórne wcierać mikstury na bazie arszeniku.

Hemoroidy leczono mieszanką rudy rtęci, mirry i olejku różanego, ale na rany w nosie zalecano smarowanie sproszkowanym ołowiem połączonym z olejkiem mirtowym- wtedy lepiej się goiły.

Bardzo ciekawym sposobem było leczenie zatwardzenia - zjadano szczurze bobki jako niezawodne lekarstwo, które działało pewnie dlatego, że organizm reagował szybko i gwałtownie, by pozbyć się tego, co mu szkodzi.

Podczas gdy bogacze truli się leczniczymi miksturami, ludzie ubożsi używali wielu nieszkodliwych specyfików, które do dziś trzymamy w naszych kuchniach i które przynajmniej po części pomagały w leczeniu chorób.

Miód na przykład jest doskonałym antyseptykiem skutecznym w leczeniu ran i oparzeń. Wywar z kory wierzby to prekursor współczesnej aspiryny. Mięta koi bóle brzucha, a granat pomaga pozbyć się robactwa. Czosnek wspiera układ odpornościowy, obniża ciśnienie krwi i poziom cholesterolu, zmniejsza toksyczność metali ciężkich.

Cytryny są źródłem witamin i minerałów, a w niektórych przypadkach pomagają odtruwać wątrobę i zabijać pasożyty jelitowe; obecnie często się je stosuje do płukania jelita grubego. Ocet to antyoksydant o właściwościach przeciwbakteryjnych, białe wino zaś może być skutecznym antyseptykiem stosowanym na rany.

Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności możemy się cieszyć, że nasze marzenia o pięknych pałacach, bogactwach i życiu księżniczki nigdy nie zostały spełnione, a my możemy cieszyć się spokojnym życiem bez trucizn na każdym kroku.

Opracowano na podstawie książki: „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” E. Herman, Znak Horysont, Kraków 2019

https://dziennikpolski24.pl/sredniowieczni-nastepcy-hipokratesa/ar/3498479

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2020/01/29/trucizna-lekarstwo-eliksir-pieknosci-oto-historia-zywego-srebra/

  1. Wykrywanie trucizn i odtrutki

Przez wieki na królewskich dworach opracowywano metody wykrywania trucizny i odwracania fatalnych skutków jej działania, jeśli została spożyta. Ze współczesnego punktu widzenia, większość tych praktyk była nie tylko bezużyteczna, ale też zwyczajnie nierozsądna.

Jednym z najbardziej cenionych przedmiotów, jaki mógł się znaleźć w królewskim posiadaniu, był róg jednorożca, któremu przypisywano zdumiewającą zdolność wykrywania trucizny we wszystkim, co znalazło się w pobliżu, czy było to jedzenie, picie, ubrania, papier czy meble.

Wielu uważało, że rogi jednorożca są nawet w stanie unieszkodliwić truciznę. Wrzucano je do pałacowej studni, żeby woda nigdy nie została skażona.  (Monarchowie byliby zdruzgotani, gdyby dowiedzieli się, że ich tajemniczy róg jednorożca w rzeczywistości pochodził od kła narwala, zwierzęcia arktycznego, które zostało odkryte dopiero w XVIII wieku.)

Władcy doceniali także antytoksyczne właściwości bezoarów, czyli kamieni żółciowych, złogów mineralnych i kłaczków z układów pokarmowych zwierząt. Te naturalne skarby były ścierane na proszek, który następnie spożywano lub umieszczano w pierścieniach, aby nimi machać nad stołem lub dodawano do pucharów, aby sprawdzić,

czy wino nie zacznie bulgotać, co mogłoby wskazywać na obecność trucizny.

Ceniono również ropusze kamienie i kamienie powstające w śliniankach. Te pierwsze – według wierzeń, półszlachetne kamienie wydobywane z brzucha ropuchy – to tak naprawdę skamieniałe zęby rekina. Czasem były mielone na proszek i dodawane do wina, aby zneutralizować toksyczne substancje.

Ta renesansowa odtrutka była jedną z niewielu, które mogły rzeczywiście działać. Obecny w skamielinie węglan wapnia w zetknięciu z arszenikiem neutralizuje truciznę, usuwając arsen w procesie chemicznym zwanym chelatacją. Współcześni lekarze stosują chelatację, by unieszkodliwić rtęć, arsen i większość metali ciężkich.

Mimo że wiele z tych praktyk wydaje się dzisiaj absurdalnych, należy pamiętać, że historia medycyny to również historia eksperymentów i prób znalezienia skutecznych sposobów na walkę z trującymi substancjami. Dzięki postępom w nauce i medycynie dzisiaj mamy znacznie lepsze zrozumienie trucizn oraz skuteczne metody ich neutralizacji i leczenia.

Opracowano na podstawie książki: „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” E. Herman, Znak Horysont, Kraków 2019

https://kultura.wiara.pl/doc/452747.Felieton-Polowanie-na-jednorozca